Po przemowie na ateńskim Areopagu i de facto porażce duszpasterskiej (bo jego nauczanie zostało wyśmiane przez Greków) św. Paweł opuszcza Ateny i udaje się do portowego i bogatego Koryntu. Bogactwo miasta bynajmniej nie służyło moralności jego mieszkańców. Właśnie w Koryncie narodziło się do dziś znane określenie na najstarszą profesję świata – córy Koryntu.
To co trzeba! Teraz!
W Koryncie Paweł zatrzymuje się u małżeństwa Żydów, którzy przybyli tutaj wygnani z Rzymu. Włącza się aktywnie w prace w ich warsztacie, aby w ten sposób zarobić na swoje utrzymanie.
Do czasu przybycia swoich uczniów Tymoteusza i Sylasa łączy tę pracę z nauczaniem w Szabat w Synagodze. Gdy dotarli do miasta, Paweł ma już środki na swoje utrzymanie i poświęca się całkowicie nauczaniu. Zostaje jednak odrzucony i dlatego postanawia zwrócić się do tych, którzy mieli otwarte serca na Ewangelię – do pogan.
Ten krótki fragment Dziejów może nas nauczyć bardzo ważnej i stale aktualnej zdolności życiowej: aby zajmować się tym, co w danym momencie jest najbardziej konieczne i co przynosi owoce. By po prostu robić to, co trzeba! Bóg chce działać w naszym konkretnym tutaj i teraz.
Bez wybiegania w przód, czy rozważanie tego, co było. Bez zajmowania się dziesiątkami spraw na raz, albo zajmowania się sprawami, które już dawno przestały przynosić owoce. Robienie czegoś tylko dlatego, że zawsze tak było nie oznacza, że dziś ma to jeszcze jakikolwiek sens.
I nie oznacza to wcale, że z góry przekreślamy i rezygnujemy z wszystkiego co stare. To domena niedojżałej młodości: zakwestionować wszystko co stare. Dojżała mądrość rozeznaje na bierząco, gdzie Bóg chce za naszym pośrednictwem wzbudzać urodzaje. I tam działa.
Dojrzałość potrafi także skoncentrować się na jednym działaniu. Nie jesteśmy bowiem stworzeni do działania na wielu polach jednocześnie. Nasza praca (obojętne co robimy) przynosi najlepsze efekty, gdy wykonujemy ją po kolei, koncentrując się na jej poszczególnych etapach.
W naszym świecie właśnie ta zdolność robienia tego co trzeba, w tym czasie, w którym trzeba to zrobić zdaje się być szczególnie cenna i potrzebna. Obserwuję to także u siebie, że często zajmuję się rzeczami, na które kompletnie nie mam wpływu, nakręcam się nimi i ekscytuję, a jednocześnie przez to zaniedbuję to, co jest do zrobienia dzisiaj, tutaj i teraz, co należy do moich zadań. Warto przypatrzeć się dziś św. Pawłowi i zastanowić się nad tym, co rozprasza moje siły i czy Bóg naprawdę chce bym tym się zajmował.
Dobrej niedzieli i dobrego tygodnia
ks. Marcin